Humor w twórczości Nienackiego


        Pomysł zebrania w jednym miejscu cytatów obrazujących poczucie humoru Pisarza miałem już od dłuższego czasu. Kiedy więc na forum w portalu "Gazety Wyborczej" przerzucaliśmy się właśnie takimi fragmentami powieści, skwapliwie wykorzystałem okazję.
        Galeria komicznych postaci występujących w "Samochodzikach" jest dość długa. Z pewnością należą do niej: Bigos, Kuryłło, Cagliostro, Lejwoda, Tarzan, wędkarze Anatol i Kazio, a również Wacek Krawacik. Drugą grupę „rozśmieszaczy” stanowią bohaterowie o niezwykle ciętym języku, potrafiący wsadzić swemu adwersarzowi w odpowiedniej chwili bolesną szpilkę. Niespodziewanie jedną z głównych postaci została tu Lady Elisabeth.
        Oto garść gagów, które do tej pory sobie wynotowałem podczas lektury. Jestem pewien, że co jakiś czas lista ta będzie się powiększać.

  1. "Wyspa Złoczyńców"
    • Teresa i Tomasz:
      „- Pan jest genialny facet - powiedziała dziewczyna.
      - Nie ja, tylko ten, kto zbudował ów pojazd.
      - Kto? - spytała.
      - Wuj Gromiłło.
      - Niech żyje wuj Gromiłło! - zawołała.
      - Niestety proszę pani. Umarł. Właśnie w spadku pozostawił mi ten wehikuł.”

      [Przyznaję, że humor jest nieco czarny, niemniej sytuacja na pewno komiczna - przyp. PS]
    • Sokole Oko i Borówka:
      „- Tam pracuje dziś także pani Zaliczka - dodał Sokole Oko. - Określi, jakie jesteśmy typy.
      - Ja od razu mogę ci powiedzieć, jaki ty jesteś typ - wtrącił Borówka. - Ty jesteś ciemny typ.
      - A ty podejrzany typ - odpalił mu Sokole Oko.”

    • Pilarczykowa i Tomasz:
      „- A tego cudaka, to ja znam. Jesienią był w moim sklepie (...)
      - Co tez pani wygaduje (...)? To jest tylko czaszka, której dorobiono twarz, rozumie pani?
      - Rozumieć, to ja wszystko rozumiem. Głupia nie jestem. Ale tego cudaka widziałam. (...)
      - Głupstwa pani wygaduje - rozzłościłem się. - To jest tylko czaszka znaleziona w lesie, rozumie pani?
      - Rozumiem. Tylko że, znaczy się, ja znam tę czaszkę.”

  2. "Templariusze"
    • Anka:
      „- Czy wie pan, która godzina? Dwunasta w południe. Przyjechał pan na wczasy czy szukać skarbów?”
    • Anka:
      „- O, bardzo przepraszam. Wydaje mi się, że zasługuję na zaufanie. Możecie być pewni, że otrzymanych od was wiadomości nie przekażę waszym przeciwnikom, a co najwyżej zachowam dla siebie i dla swojej gazety.”
    • Anka i Tomasz:
      „- A dopiero w następnym odcinku wyjaśnię, w jaki sposób wydostaliśmy się z gęstwiny trzcin.
      - To pani już wie, w jaki sposób tego dokonamy? W takim razie może mi pani powie, bo niczego innego nie pragnę, jak się stąd wydostać.
      - Należy płynąć albo przed siebie, albo... do tyłu.
      - Pani wie, gdzie jest przód, a gdzie tył?”

    • Ewa i Sokole Oko:
      „- Patrzcie - powiedziała - tu są wyobrażone postacie »panien mądrych«, a po drugiej stronie »panien głupich«.
      - A ty jesteś panna przemądrzała. Takiej tu nie widać.”

    • Tomasz:
      „- Dzień dobry, panie Bahomet - odezwałem się do grubego, pucołowatego jegomościa składającego namiot. - Jak się pan wydostał z zamku? Nie miał pan żadnych kłopotów?”
    • Tomasz, Malinowski i Petersen:
      „- To cudzoziemiec - wyjaśniłem. - Duńczyk. Ale można z nim po angielsku rozmawiać. Jeśli pan chce, będę służył za tłumacza.
      - E, panie. Ja sam potrafię się z nim rozmówić. Jak to mówią: porządny człowiek z porządnym człowiekiem zawsze się dogada. Cudzoziemców dużo tu przyjeżdża zamek oglądać i kajaki u mnie wynajmują, więc to i owo w różnych językach nauczyłem się mówić.
      Poszedł do obozu Petersenów i zapukał do drzwi ich domku. Wyszedł do niego kapitan Petersen (...).
      - Panie marynarz - rzekł do niego jegomość w kaszkiecie - kajaki wynajmuję.
      - Co takiego? - spytał po angielsku kapitan.
      - Kajaki wynajmuję. Yes. Kajaki - tłumaczył jegomość.
      - Kajaki? - powtarzał zdumiony Petersen. - Co to jest: kajaki.
      - Yes, kajaki - kiwał głową jegomość. - Pan jest marynarz, więc się dogadamy. Niedrogo biorę. Wynajmuję na godzinę, dwie, nawet na cały dzień.
      Petersen podrapał się w głowę, bo nic a nic nie rozumiał z tego, co mu mówił jegomość w kaszkiecie. Na wszelki wypadek zapytał go:
      - Czy nie zna pan może Malinowskiego?
      - Malinowskiego? - oczy jegomościa wypełniło zdumienie.
      - Malinowski, yes, Malinowski - powtarzał Petersen. (...)
      - Ja jestem Malinowski. Pan o mnie słyszał? Nie wiedziałem, że moja firma jest tak szeroko znana w świecie. Aj em Malinowski - przypomniał sobie kilka słów po angielsku.”

  3. "Księga strachów"
    • Zenobia i Tomasz:
      „Przepraszam, jaki jest pana zawód? - zapytała
      - Pracuję w muzeum.
      - O tak - skinęłą głową Zenobia. - Od razu się tego powinnam była domyślić. Czy moglibyśmy wiedzieć również, jaką epokę historyczna pan reprezentuje?”

    • Tomasz i Kuryłło:
      „Dlaczego pan ucieka?
      (...)
      - Nie uciekam - stwierdził. - To znaczy w pewnym sensie uciekam.
      - W jakim sensie pan ucieka? - zapytałem uprzejmie.
      - W jakim sensie? W żadnym sensie. Po prostu wracam do Jasienia.
      - Ale dlaczego pan uciekał?.
      - Czy ja uciekałem? - nagle oburzył się (...). - Jestem wolnym człowiekiem. Nie brałem z wami ślubu. (...)
      - Pan Fryderyk sądził... - zacząłem (...).
      - Właśnie przez niego uciekam.”

  4. "Niesamowity dwór"
    • Bigos i panna Wierzchoń:
      „A na obiad to gdzie pójdziemy?
      - Do domy wczasowego "Postęp".
      - Czy to aby nie nazyt daleko?
      - Półtora kilometra (...).
      - Obiad to dobra rzecz. Ale daleko trzeba iśc. Nie ma rózy bez kolców.”

    • Bigos i Tomasz, potem również Marysia:
      „- Ale popołudnia należą do mnie, panie kustoszu. To chciałbym zaznaczyć już na wstępie. Muszę odpocząć i odprężyć się, grając na gitarze.
      - Odprężyć się? Po czym?
      - W tym dworze panuje zbyt nerwowa atmosfera. Pan kustosz wciąż zerka dookoła podejrzliwie.
      (...)
      - Jest tu nawet kawiarenka z anteną telewizyjną. A dziś, proszę państwa, mamy czwartek. Będą nadawać Kobrę. Przyjdę obejrzeć ten program.
      - Przecież pan nie lubi nerwowości.
      - W życiu, panie kustoszu. W swym pracowitym życiu nie lubię nerwowości. Ale na ekranie telewizyjnym - uwielbiam.
      (...)
      - Bardzo bym chciała spędzić noc w takim dworze, gdzie straszy.
      - Nic nie stoi na przeszkodzie - zawołałem. - Może pani nas odwiedzić. Sam panią oprowadzę po dworze i pokażę ducha.
      - A ja? - zasmucił się Bigos.
      - Pan? - zastanowiłem się. - Pan będzie oglądał program telewizyjny. Muszę pana chronić przed nerwowością

    • Tomasz, Antek, Bigos, panna Wierzchoń:
      „- Kolega Bigos bardzo nie lubi duchów - wyjaśniłem. - Nie lubi nawet żartów o duchach.
      - Dlaczego? spytał chłopiec. - Czy ma pan jakieś kompleksy na tym tle?
      - Kompleksy, powiadasz? - zdumiał się Bigos. - Ej, ty mały, nie bądź taki psychoanalityk. Nie mam kompleksów związanych z duchami, tylko po prostu lubię sytuacje jasne i klarowne. Żadnej tajemniczości i zagadek. Staram się być człowiekiem nowoczesnym. Cenię prostotę.
      - Nie golę się, nie strzygę, nie myję zębów - dodałem. - Jeśli jednak chodzi o mnie, w przeciwieństwie do kolegi Bigosa, cenię sobie tajemniczość. Cały swiat wydaje mi się bardzo tajemniczy...
      - Już w latach szkolnych - z patosem wtrąciła panna Wierzchoń - tajemnicza dla mnie była algebra, geografia, a także historia. Wiele tajemnic krył dla mnie tekst Eneidy Wergiliusza, a jego wiersze pozostają dla mnie do dziś niezgłębioną tajemnicą. W tajemniczych okolicznościach zdałem maturę oraz dostałem się na wyższą uczelnię. Pracując w tajemnicy, tajemniczo stałem się kustoszem tajemniczego dworu i zasiadam w tajemniczym pokoju za tajemniczym biurkiem.
      - O Boże, jak ja cierpię - westchnął Bigos. I zwrócił się do mnie: - Panie kustoszu, czy nie można zorganizować tajemniczych okoliczności dla zaginięcia naszej koleżanki?”

    • Tomasz do panny Wierzchoń:
      „- A co do tych głosów... - podrapałem się po głowie. - Czy pani nie miała w dzieciństwie jakiegoś urazu czaszki.”
    • Panna Wierzchoń, Tomasz i Antek:
      „- No wie pan, panie kustoszu! (...) Powiedziałam panu o tym w zaufaniu, jako o dziwnym zjawisku. A pan zaraz trąbi o tym na prawo i lewo.
      - Powiedziała pani o tym zdarzeniu koledze Bigosowi - mruknąłem - a on w zaufaniu opowiedział o tym pannie Marysi. Ja również w zaufaniu zwierzyłem się koledze Antkowi i koleżance Zosi. Czyż nie tak?
      - Można nam zaufać - kiwnął głową Antek. - A swoją drogą to zdumiewające. Jakiego rodzaju to były glosy? Męskie? Kobiece?”

    • Po wyścigu:
      „Właściciel valcona zrobił swoje, światłami i klaksonem ostrzegł tych, którzy zapewne buszowali we dworze, a teraz kłótnią usiłował powstrzymać mnie przed wejściem.
      - Kłóćcie się z nim! - krzyknąłem do panny Wierzchoń.”

    • Bigos, panna Wierzchoń i Tomasz:
      ”- Ja poproszę, żeby korzystając z okazji duch postawił na stole półmisek z kanapkami. Kanapki mogą być z szynką, ogórkiem i kawałeczkiem śledzika. Gdy znajdę na stole ten półmisek, przysięgam, że uwierzę w ducha.
      Panna Wierzchoń zaproponowała:
      - Niech duch przemieni pana kustosza w pięknego młodziana.
      - Proszę bez osobistych wycieczek - zaoponowałem. - Nie pozwalam wykorzystywać ducha do własnych ciemnych interesów. (...) Nie życzę sobie w ciemności dostać sójkę w bok, albo żeby mnie duch usmarował sadzą. Duch też powinien pamiętać, że jednak ja tu jestem kustoszem.”

    • Tomasz i sierżant Wąsik:
      „- Bi... bigos? - aż zająknąłem się z wrażenia. - Zatrzymany? Co to znaczy, proszę pana?
      - Na służbie nie jestem panem, tylko obywatelem - groźnie upomniał mnie Wąsik.
      - Za co obywatelu sierżancie został zatrzymany? Co on takiego zrobił? - Ręce opadły mi bezradnie.
      - A to właśnie chcemy wyjaśnić. Co on takiego zrobił?
      - Nic nie robi. Właśnie o to chodzi, że nic nie robi. Nie ma z niego żadnego pożytku - poskarżyłem się Wąsikowi. - Więc skoro już został zatrzymany, trzymajcie go nadal - z rezygnacją machnąłem ręką.
      - O, przepraszam obywatela - oburzył się Wąsik. - Jeśli jest niewinny, nie ma prawa być zatrzymany. Obywatel żarty sobie stroi z władzy? Jan Bigos, syn Antoniego - Wąsik zajrzał do swego notatnika - wpadł jak bomba na posterunek o godzinie siódmej zero, zero. Następnie głosem wzburzonym złożył doniesienie, że w nocy zjawił się u was jakiś Annopulos, Grek z pochodzenia, u nas nie meldowany. Ów Grek miał rzekomo zamknąć was w pokoju, po czym stukał i pukał we wszystkich pomieszczeniach. Rankiem zniknął bez śladu. Zgadza się?
      - Nie bardzo - mruknąłem.
      - A więc Jan Bigos kłamał? - ucieszył się Wąsik.
      - Nie kłamał - zacząłem się plątać. - Ten Annopulos jest duchem, który...
      - Co takiego?! - Wąsik patrzył na mnie jak na wariata.”

    • Batura do panny Wierzchoń:
      „- Jakże pięknie wyglądałby pani w moim błękitnym wartburgu.”
      [To zdanie dopiero upływ czasu uczynił zabawnym, raczej nie było to świadome zamierzenie Autora ;-) - przyp. PS]
    • Bigos i Panna Wierzchoń:
      „- Już sobie wyobrażam, co powie o mnie kustosz, jak się dowie o wizycie tego inżyniera.
      Panna Wierzchoń poklepała go po plecach. I stwierdziła tonem, który miał go pocieszyć:
      - Nie łam się, Bigos. Kustosz i tak sądzi o tobie, że jesteś niezbyt rozgarnięty, więc zdania o tobie nie zmieni.”

    • Bigos:
      „Trzymał na kolanach swoją gitarę i, uderzając w nią kekko palcami nucił:
      Minęła pracy zmora,
      Na obiad pora, na obiad poraaa....”

    • Tomasz i dyrektor Marczak:
      „- Wracamy do dworu - szepnąłem.
      - Znowu? - dyrektor wyrwał mi swoją rękę. - Czy to u pana weszło w nałóg?
      - Tak. To moje hobby.”

    • Tomasz i Batura:
      „- Popełniłeś trzy istotne błędy. (...)
      - Do rzeczy, do rzeczy proszę państwa. Chyba mam prawo wiedzieć, na czym polegały moje błędy? Człowiek, jak to mówią, uczy się na błędach.
      - Ach tak? - krzyknął sierżant Wąsik. - Więc pan ma zamiar dalej popełniać tego rodzaju przestępstwa?”

  5. "Nowe przygody"
    • Anatol i Marta:
      „- Według wszelkich znanych mi teorii wędkarstwa tam nie ma prawa żerować szczupak. Brakuje trzcin, proszę pani. On lubi chodzić wzdłuż trzcin.
      Panna Marta westchnęła ciężko.
      - Nie wiem, proszę pana. Może to jakiś zabłąkany szczupak.
      - Tak - zgodził się. - Mamy do czynienia ze zjawiskiem nietypowym.”

    • Anatol:
      „- Uważam, że twoja żona powinna uszyć ci podobne papucie, gdy prowadzisz samochód, nie męczy ci się stopa - mówił to takim tonem jakby przyszedł tu z Warszawy pieszo.
      - Noga na biwaku to rzecz najważniejsza!”

  6. "Fantomas"
    • Madame Eveline o malarzu Vincencie: „- Ach, nie chcę nic złego o nim mówić, ale to malarz, proszę pana. Mieszka w małej klitce w Paryżu i choć mu radziłam, aby malował samochody, maluje różne fiu-bździu, których nikt nie rozumie i nie chce kupować.”
    • Pigeon (po długiej rozmowie na temat kradzieży obrazów):
      „Wyszedł, ale znowu powrócił.
      - Przepraszam pana, zapomniałem o najważniejszym. Czy mógłby mi pan powiedzieć, co się w Polsce najczęściej jada na obiad?”

  7. "Zagadki Fromborka"
    • Tomasz i Cagliostro:
      „- Interesuje mnie przede wszystkim Kopernik. - odpowiedziałem.
      - Ma pan zamiar go śledzić?
      - Coś w tym rodzaju. Będę penetrował jego niektóre sprawy.
      - A jak ten facet wygląda?
      - Piękna, myśląca twarz, bardzo długie włosy, w ręku trzyma konwalie.
      - To jakiś hippie?
      - Czy pan oszalał?
      - No bo ma długie włosy i kwiat w ręku. Jak dzieci-kwiaty.”

    • Tomasz i Cagliostro:
      „- Jakie to szczęście, że wkrótce się rozstaniemy - burknąłem. - W tym rozgardiaszu zapłaciłem za pański obiad.
      - Dziękuję panu - kiwnął głową. - Ale i tak by pan to musiał zrobić, bo ja nie mam pieniędzy ani na obiad, ani na kolację, w ogóle jestem, jak to się mówi, absolutnie spłukany z forsy.
      - Nic mnie to nie obchodzi - warknąłem jak zły pies. - Ale pan coś wspomniał o kolacji? - zapytałem podejrzliwie.
      - Łudziłem się, że na kolację też mnie pan zaprosi - westchnął bezczelnie.”

    • Inżynier Zegadło:
      „- Ktoś kogoś porwał? Na koń, proszę państwa. Dogonimy czerwonego mustanga.”
  8. "Winnetou"
    • Lady Elizabeth:
      „- Panu, jako muzealnikowi wystarczy zapewne portret pięknej damy. Być może właśnie dlatego do tej pory pozostał pan w stanie bezżennym. Nie znalazł pan na swej drodze życiowej istoty wystarczająco szacownej.”
    • Lady Elizabeth i Tomasz:
      „- Ona jest wystarczająco... spatynowana.
      - Nie bardzo rozumiem - mruknąłem.
      - Powiedziałam: spatynowana. Tak się to mówi o starych przedmiotach, jeśli mają na sobie piętno czasu..
      - Ale co to ma wspólnego z Miss Kapitan?
      - Nie zauważył pan, ile ona ma na sobie patyny w postaci kremów, pudru i szminek? (...) Przyznaje, ze jako dzieło sztuki jest być może interesująca, ze względu na ilość farb i tak dalej, natomiast jako żywa istota...”

    • Lady Elizabeth:
      „- Proszę pani - powiedziała do niej z wyniosłą miną - nie wydaje mi się słuszne, aby swoje rachunki z tymi panami załatwiała pani za pomocą mojej nocnej koszuli.”
    • "Karampuk" do "Rudego":
      „- Powiedziałam ci, żebys uważał. Ja ci pokażę »straszydło«! Sam wyglądasz jak strach na wróble. Ta dziewczyna mu się spodobała, bo nosi sukienkę i ma gołe nogi. A jak ja chodziłam w sukience, to mi powiedziałeś: »Co ty, ze wsi jesteś? Chodzisz jak własna ciotka, nie wiesz, że się teraz „szwedy” nosi?«”
  9. "Niewidzialni"
    • Tomasz i Monika:
      „- W godzinach pracy chciała Pani wyskoczyć na kawę? - spytałem z oburzeniem.
      - A pan nigdy tego nie robi?
      - Nigdy! - odparłem z mocą.
      - Dureń!”

    • Kędziorek i Tomasz:
      „- Posłuchaj mnie jeszcze raz, Monika. (...) Wiesz, że cię kocham. Chcę, żebyś była moją żoną, a nie (...) ciągle gdzieś jeździła z jakimiś podejrzanymi typami. (...) Ten ponury typ, z którym jechałaś zaczął coś podejrzewać. A może on ci się podoba? (...) Dlaczego (...) oni nie mogą wiedzieć, że jestem twoim narzeczonym? A może gniewasz się na mnie, że zamiast drzwiami wlazłem tutaj oknem?
      - Nie proszę pana - usiadłem na łóżku. - Nie o to chodzi, że pan wszedł oknem, ale że pan pomylił pokoje. Monika mieszka w sąsiednim.
      (...)
      - Ja... ja... - zaczął się jąkać - bardzo pana przepraszam...
      - Nie ma za co - stwierdziłem. - Niech pan wyjdzie tymi drzwiami i zapuka do sąsiednich. Nie gniewam się również, że nazwał mnie pan »ponurym typem«.”
  10. "Tajemnica tajemnic"
    • Tomasz i Helenka:
      „- Ach, jakie wspaniałe ma pani perfumy.
      (...)
      - To nie perfumy - oświadczyła z obrażoną miną wyrywając mi z ręki dłoń. - Nie należę do kobiet, które skrapiają się perfumami. Używam tylko mięską wodę kolońską.
      - Mam nadzieje, że nie po goleniu.”

  11. "Złota Rękawica"
    • Pani Księżyc i Tomasz:
      „- Czy ma pan przy sobie broń?
      Zdziwiłem się.
      - Co pani ma na myśli?
      - No, jakiś karabin, strzelbę, sztucer, rewolwer. Przecież jest pan detektywem.
      - Ale ja pracuje w Ministerstwie Kultury i Sztuki.
      - To zapewne ma pan jakiś zabytkowy pistolet.”

    • Tomasz i Lejwoda:
      „- Proszę się nie ruszać! Jest pan aresztowany! - krzyknąłem. I wyciagnawszy tępy nóż kuchenny zacząłem przecinać więzy na rekach starszej pani.
      (...)
      - Lejwoda ryknął strasznym głosem
      - Jakim prawem (...)???
      - Co do mnie, to chciałem jedynie obejrzeć Kojaka. Na moim jachcie niestety nie ma telewizora.
      - Rozumiem pana. I wybaczam wtargnięcie do mojego domu.”

    • Bójka z osiłkami:
      „Osiłek straciwszy równowagę potoczył się pod ścianę, gdzie stała konsola z chińską wazą. Uderzył w konsolę, waza zakołysała się, a potem upadła na podłogę, rozpryskując się w dziesiątki kawałków.
      - Boże drogi - jęknął Waldemar Batura. - Tę wazę wypożyczyliśmy od prywatnego kolekcjonera.
      (...)
      Pan Tendron wkręciwszy szybko nowy film (...) poprosił po francusku.
      - Czy panowie nie mogliby powtórzyć ostatniego momentu. Może znajdzie się jeszcze jakaś druga waza. To było bardzo piękne.”

    • Tarzan i Tomasz
      -„Co to jest ta banioleta?
      - To ja.
      - Banioleta?! Myślałem, ze jest pan mężczyzną...”


        cdn...


2004 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Autor: Piotrek Szymczak.
2004.03.21 - 2008.09.09