Ekranizacje książek Zbigniewa Nienackiego


        Kilka powieści Zbigniewa Nienackiego doczekało się przeniesienia na ekran. Filmy te można z grubsza podzielić na dwie grupy: ekranizacje udane oraz katastrofalne. Do pierwszej zaliczam:

  1. "Wyspa Złoczyńców".
  2. "Samochodzik i templariusze" - jedyny w tym zestawieniu serial.
  3. "Akcja Brutus" - na podstawie powieści "Worek Judaszów", czyli „nie-samochodzik”.

        Pozostałe trzy filmy, wszystkie o przygodach pana Tomasza:

  1. "Pan Samochodzik i niesamowity dwór".
  2. "Pan Samochodzik i praskie tajemnice".
  3. "Pan Samochodzik i latające machiny".

to prawdziwe kurioza. Zacytuję tu najlepiej w całości list, w którym swoje wrażenia na ich temat opisał Piotrek Kolasiński.


        Nie, no to już jest przesada!!! Majowy weekend i Pan Samochodzik w TV. Myślę sobie: fajnie. Super. W końcu sobie obejrzę bo w naszej wideotece nie ma. I co? I profanacja...
        W "Pan Samochodzik i niesamowity dwór", postać pana Tomasza to jakiś frustrat, a wehikuł? Dajcie spokój... Zęby i oczy z przodu? Sześć kół? Rozumiem że z braku wehikułu musieli wziąć amfibię, ale komin? Który przy turbodopalaniu (???) składał się i dawał odrzut jak silnik rakietowy? Płetwy z tyłu? PARASOL NA SZTYWNO MONTOWANY??? No i BAJTEK z ośmiobitowymi grami? Dobrze, że siedziałem na kanapie bo by się pode mną nogi ugięły. No i Batura, wyglądający, jakby się z Pana Kleksa urwał. No i przesadne skróty fabuły, a wręcz niezrozumiałe pojawianie się znikąd policji w końcowej scenie, a potem całej wsi. Skąd oni tam się w nocy wzięli? Aha, no i typ w dresie, biegający wśród dzieci z pończochą na głowie i wywijający siekierą. Odbieram to jako wizję reżysera dotyczącą czasów nam współczesnych...

        Jest 07:16, właśnie w TV leci "Pan Samochodzik i praskie tajemnice". Myślałem, że będzie lepiej. Reżyser inny, aktorzy też. Specjalnie wstałem o 06:25, co by sobie film nagrać, tak jak w dniu wczorajszym. I co? I znowu profanacja... Jeszcze większa.
        Nie dość, że w roli doga błękitnego, o imieniu Prot, widzimy przerośniętą sukę teriera, o imieniu Tina (ta od Turner?)... Rozumiem, transformacja ustrojowa obfituje w deficyty, pewnie tym razem wypadło na dogi błękitne, ale żeby wehikuł wyglądał jak concept car Citroena? I Pan Tomasz mówi zdumionej Helence, że to „ostatni model”? To już wolę Jeepa. Ba, ale żeby było mało, pan Tomasz tym swoim concept carem... lata. I to nie jak pojazdy Bonda - jak przyzwoity i szanujący się samolot, tylko jak UFO, lotem wirowym. I tu już mi nerwy puściły. Poszedłem sobie zrobić kawy i już w kuchni zostałem. Co jest, do cholery!? Jak to lata!? Ano lata i jeszcze mówi: "Zobacz Tina, to jest Praga". I spoglądają sobie razem na Pragę z lotu ptaka przez szybę z celownikiem...
        Pewnie reżyser chciał pokazać Pragę, ale dysponował tylko materiałem wywiadowczym rosyjskiej bezpieki zrobionej przez Sputnika. I stąd pomysł na wehikuł latający. A to że przy okazji świeci? Przecież każde UFO świeci. Ech... Przecież on mając taki pojazd nie pracowałby w Ministerstwie Sztuki tylko w wywiadzie ame... rosyjskim. I mielibyśmy teraz komunizm w 7/8 państw świata. Ale co tam logika... A to, że przy starcie samochód zmienia kształt z samochodowego na spodkowy, to już pikuś w tym całym bajzlu.
        Czemu nagrywam? Bo jestem typem kolekcjonera, a przy tym miłośnikiem przygód pana Tomasza, więc dobrze mieć coś więcej w swojej kolekcji. Szkoda tylko, że do tych filmów nie będę wracał z taką chęcią jak do książek. Ba, chyba w ogóle nie będę do nich wracał. Mam tylko nadzieję, że kiedyś ktoś DOCENI prozę pana Zbigniewa Nienackiego i na wzór ekranizacji narodowych epopei (chodzi mi o wkład finansowy, dbałość o szczegóły zawarte w książce, itp.) nakręci serial o przygodach Pana Samochodzika z prawdziwego zdarzenia.

        Widziałem tylko fragment "Incydentu w Bieszczadach". Ale wystarczyło mi aż nadto. Osobiście kocham Bieszczady, byłem tam kilka razy, ale Mazury to przecież PODSTAWA całych przygód. No i zamienili parasol na antenę satelitarną - to już jest jakiś postęp.


        Tyle Piotrek. Od siebie dodam tylko, że moja opinia o tych "dziełach" jest identyczna. Uważam, że wszystkie trzy opisane tu filmy to potworne gnioty, które nie tylko nie są w stanie oddać wspaniałości prozy Nienackiego, ale nie potrafią nawet zainteresować średnio rozgarniętego ucznia pierwszych klas podstawówki. Są po prostu zbyt infantylne.

        Możesz też przeczytać artykuł Jacka Szczerby "Kinoteka młodego człowieka".

        Encyklopedyczne informacje o filmach nakręconych na podstawie powieści Nienackiego znajdują się w bazie "Filmu polskiego".


2004 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Opracowanie: Piotrek Szymczak.
2003.04.28 - 2004.08.10