Krzysiek Szuba: Śladami Pana Samochodzika do Tumu


        Mimo, że jak pisze Autor w posłowiu „droga na Uroczysko jest długa i trudna”, prawdziwego turysty żadne przeszkody nie powstrzymają. I ja zapragnąłem „odwiedzić Uroczysko, kolegiatę, górę Czartorię”.
        Jeśli w Łęczycy skręcimy z drogi Łódź-Gdańsk na wschód, w kierunku Łowicza, to już po chwili zobaczymy z prawej strony odległą o dwa kilometry kolegiatę w Tumie (książkowej Opornej). A może nawet lepiej po prostu pójść pieszo z Łęczycy - najpierw chwilę szosą, a potem wyraźną ścieżką przez łąki, w kierunku kościoła. Ta przyjemna wycieczka zajmuje około pół godziny. Jeszcze dwadzieścia lat temu były tu - jak w "Uroczysku" - bagna, niemożliwe do przejścia przez większą część roku.

Masywna, mroczna budowla dwunastowiecznej kolegiaty...
...podobna z dala do przykucniętego dziwacznego zwierza, który wsparł się o ziemię na przednich łapach, ...

...zgarbił, przyczaił, wtuliwszy głowę w ramiona i wystawiwszy spiczaste uszy...         „Ale bagna i łąki kończą się nareszcie i na wysokiej ich krawędzi stoi masywna, mroczna budowla dwunastowiecznej kolegiaty, podobna z dala (...) do przykucniętego dziwacznego zwierza, który wsparł się o ziemię na przednich łapach, zgarbił, przyczaił, wtuliwszy głowę w ramiona i wystawiwszy spiczaste uszy.” [str. 16]

        Taki poetycki opis słynnego romańskiego kościoła dał nam pan Tomasz. Może dlatego, że nie miał jeszcze swojego wehikułu, rozciągnął odległość z miasteczka aż do piętnastu kilometrów.
        Romańska kolegiata tak fachowo opisana przez Autora robi wspaniałe wrażenie.

        „Wiem, że kolegiata wyda Ci się wspanialsza, niż znalazłeś ją na kartach książki, ale trudno piórem oddać tak wielkie piękno.” [posłowie]

        Ale pamiętaj - Kuwasa czuwa! Mimo słonecznego świątecznego popołudnia i tłumu turystów, w długi majowy weekend nie dane nam było wejść do środka. Kolegiatę można zwiedzać tylko w niedziele między mszami o 8.00, 10.00 i 12.00. Poszukiwania klucza spełzły na niczym. Postanowiłem więc zmierzyć kościół na planie w książce Świechowskiego "Sztuka romańska w Polsce".
Po prawej drzwi do zakrystii, po lewej - chyba do skrytki?         Autor "Uroczyska" podaje wyliczenia tak, jakby kolegiata była prostokątna, a przecież ma ona skomplikowany kształt i nie da się w prosty sposób porównać wymiarów wewnętrznych i zewnętrznych. Przypatrując się rysunkom zauważamy, że okrągłe wieżyczki nie leżą na jednej osi. Te oraz inne nieregularności, dające różnice w pomiarach fasady północnej i południowej, to wynik braku doświadczenia budowniczych, co wskazuje na działalność niezbyt wprawnego, lokalnego warsztatu. Jeszcze jeden rzut oka na plan ujawnia, że południowa ściana prezbiterium jest dużo grubsza niż północna i na styku z absydą południowej nawy bocznej widać głęboką wnękę.
        Podczas ponownej wizyty w kolegiacie, cztery tygodnie później, zobaczyłem wejście do owej wnęki, położone na wysokości prawie metra, tuż obok drzwi zakrystii, zamknięte drewnianymi drzwiami. Oprowadzający po kolegiacie kościelny twierdził, że są tam schody na emporę, ale na planie ich nie ma... Przecież cała budowla jest symetryczna i schody na obydwie empory są umieszczone w zachodnich wieżach. Tak, tędy musiało wieść tajne przejście na Uroczysko.

Płyta nagrobna kanonika Leonarda „Tylko wewnątrz kolegiaty, w murze zamykającym południową nawę, tkwi dużych rozmiarów kamienna płyta z bardzo zatartym łacińskim napisem. (...) Na tej tablicy znajduje się również płaskorzeźba: kanonik w birecie na głowie.” [str. 43]

        Dwie takie płyty kanoników łęczyckich żyjących w XV wieku, przeniesione z posadzki, znajdują się obecnie na północnej ścianie, na prawo od wejścia. Niestety, są tak zatarte, że nie można z nich nic odczytać, tylko na pierwszej zauważyłem nikłe ślady liter. Poznałem świątobliwego Leonarda po krzywym uśmieszku...
        A Kuwasa? Zmusił nas co prawda do ponownego przyjazdu, ale na tym koniec.

„Nie dał rady. Tylko w kamieniu ślad po jego ognistych pazurach się ostał. Widziałeś pan te ślady?” [str. 33]

        Znajdują się na zewnątrz, na wschodniej ścianie południowej wieży, na trzecim kamieniu od dołu. Na zdjęciu wyszły jednak niemal niewidoczne...

        „Dziesięć pazurów znać na kamieniu.” [str. 33]

        „Uroczysko - mała owalna wysepka pośród moczarów - wygląda jak odwrócony do góry dnem spodek (...) porośnięty kwitnącym żółto »miodownikiem«. Ów miodownik porasta zresztą całą wysepkę i z daleka, na przykład spod starej kolegiaty (...) całe Uroczysko stanowi żółtą plamę na tle brunatnozielonych moczarów. (...) Widok ten nie ma w sobie nic interesującego i pięknego. Najwyżej urzeka swoim odosobnieniem i samotnością.” [str. 16]

...mała owalna wysepka pośród moczarów - wygląda jak odwrócony do góry dnem spodek... ...porośnięty kwitnącym żółto miodownikiem.         I tak właśnie wygląda to miejsce późną wiosną. Jest to dobrze zachowane grodzisko słowiańskie, istniejące od VI do XIII wieku. Zachował się owal wysokich na pięć metrów wałów, otoczonych suchą obecnie fosą. Nie ma tam żadnego kopca, ale na dziedzińcu znajdowała się studnia, której odkrycie mogło zasugerować Nienackiemu pomysł wylotu tunelu z kolegiaty, niemożliwego zresztą do wykonania w tamtej epoce.

        „Uroczyska zaś, wysepki wśród bagien i prasłowiańskiego kurhanu trzeba szukać aż na Białostocczyźnie, na bagnach i moczarach zwanych tam »kuwasy«.” [posłowie]

        Czyżby?
        Jak już wspomniałem, pierwszy raz pojechałem do Tumu ponad dwadzieścia lat temu. Nie miałem jeszcze swojego samochodzika, musiałem więc iść pieszo z Łęczycy. Utknąłem na bagnach zaraz na początku drogi - ścieżka była zalana wodą. Wtedy zrozumiałem że „kuwasy” są tu, na miejscu. A kiedy wreszcie dotarłem do Tumu szosą i poszedłem na grodzisko, w końcu maja „porośnięte kwitnącym żółto miodownikiem”, wiedziałem, że jestem na Uroczysku. To przecież tak blisko Łodzi, w której wówczas mieszkał i pracował Nienacki.
        W latach 1948-1958 na Uroczysku naprawdę prowadzono badania archeologiczne, a Tomasz tam był i wszystko nam opisał. Jak sam podaje, miał wtedy 24 lata.
        Koło Tumu nie ma tylko kurhanu, a zamiast Kuwasy jest Boruta. No, ale czemu takie mylące wskazówki dał Autor w posłowiu? Nie wiem - może wstydził się, że jest literatem bez fantazji?
        Jeśli ktoś znajdzie lepsze Uroczysko, to wtedy porozmawiamy.

        Dawne, nieprzebyte bagna zostały dziś zmeliorowane i zamieniły się w łąki.
        W odległości siedmiu kilometrów na wschód od kolegiaty, wśród płaskiej jak stół niziny, wznosi się samotna Góra Św. Małgorzaty, z kościołem na szczycie, zapewne pierwowzór Czartorii. Prawdziwa Czartoria znajduje się w rzeczywistości daleko stąd, koło wsi Ręczno, przy szosie Piotrków - Włoszczowa. Czas i ludzie zmienili całkowicie wygląd góry. Po pięćdziesięciu latach młody las porasta pozostałości dawnego wapiennika, a stare piece do wypalania wapna (przypominające jaskinie) dawno znikły. Tak, nie ma tam czego szukać. Lepiej posiedzieć u Justa przy porzeczkowym winie. A więc:

        „Żyj długo, wędrowcze i życie swe rozważaj.” [str. 69]


        Wszystkie cytaty z książki Z. Nienackiego "Uroczysko", Wydawnictwo Łódzkie, wydanie trzecie, 1971 r.
        Polecam przewodnik po Tumie: http://powiatleczycki.republika.pl/lh/tum.html.


2004 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Autor: Krzysiek Szuba.
2004.08.30