"Zabójstwa Herakliusza Pronobisa" - ilustracje



        Z przykrością informuję, że przez jakiś czas dostęp do ilustracji w tym dziale został przeze mnie zablokowany. O zmianach w tej sytuacji poinformuję na liście dyskusyjnej.

        Poniższy zbiór ilustracji autorstwa Jerzego Nowosielskiego pochodzi z czasopisma "Odgłosy", w którym "Zabójstwo Herakliusza Pronobisa" było drukowane w roku 1958.

        „Noc była słotna i wietrzna (...) Podchodzę pośpiesznie do ściany refektarza, i oto widzę dwóch mnichów w białych cysterskich habitach i kapturach nasuniętych na czoło. Stali z latarką przed wejściem do zasypanych piwnic opactwa. Mnisi? Cystersi? W sto pięćdziesiąt lat po kasacie klasztoru?” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 1/58, s. 10
        „(...) karczmarz w Winodaju koło sulejowskiego opactwa postawił przede mną szklankę wódki i pół pęta sparzonej we wrzątku kiełbasy. Wieczór był wczesny jak zwykle późną jesienią, mdły od wilgoci. W karczmie, oprócz mnie i Nataniela zaszytych w najciemniejszym kacie, siedziało jeszcze trzech gosci - kobieta i dwóch mężczyzn, którzy podobnie jak i my zajechali tu swym osobowym samochodem.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 2/58, s. 10
        „Sulejowskie opactwo cystersów (...) to wiekowa budowla.
        Założona gdzieś około 1176 roku, w ciągu stuleci przybrała kształt nieregularnego wieloboku murów obronnych i przyrosłych doń domostw, najeżonego wieżycami i basztami.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 2/58, s. 10
        „Pod ścianą izby stało łóżko pokryte samodziałowa narzuta.
        Rozbierając się, Nataniel rzucił na nie płaszcz i szal jedwabny, duży jak chusta. Dziewczyna natychmiast chwyciła go w palce, zarzuciła na głowę i poczęła się krygować przed lustrem.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 3/58, s. 5
        „Daleko na szosie mętniały czerwone światełka oddalającego się samochodu. (...) po trzech kilometrach gonitwy siedzieliśmy prawie na ogonie "Mercedesa" domniemanych zabójców Pronobisa.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 3/58, s. 5
        „W czerwieni blada jak papier twarz opata, chuda, pociągła, ascetyczna. Błędne, fanatyczne oczy Savanaroli. Kościste, drapieżnie zakrzywione palce. Bernard, tajemniczy opat sulejowskiego klasztoru.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 4/58, s. 9
        „Brudne, ciemne, zabite deskami pokoje dworu pełne jakichś starych, połamanych sprzętów podziałały na nas odstraszająco. Po szczerbatej drabinie dostaliśmy się na strych gdzie byłlo równie brudno jak i w pokojach (...) Wynaleźliśmy zaciszny kącik na rozwalonej skrzyni obok komina, postawiliśmy na podłodze butelki.
        Otuleni paltami, od czasu do czasu wzmacniając się likierem, wyczekiwaliśmy nadejścia gości »zapowiedzianych« w tajemniczej kartce.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 5/58, s. 9
        „Sulejowskie opactwo cystersów (...) to wiekowa budowla.
        Założona gdzieś około 1176 roku, w ciągu stuleci przybrała kształt nieregularnego wieloboku murów obronnych i przyrosłych doń domostw, najeżonego wieżycami i basztami.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 5/58, s. 9
        „Jakaś babina, szczelnie okutana w wielką chustę wełnianą, jedna z niefortunnych podróżnych poprosiła, żebym ją zabrał ze sobą.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 6/58, s. 9
        „Od stacji kolejowej w Bednarach przywieziono nas do Borowa małymi sankami zaprzężonymi w dwa cugowe konie. Brzęczały dzwonki, konie buchały parą, bo mróz trzymał krzepko, pod płozami skrzypiał śnieg. Daleki odblask zachodu okrywał nas jak purpurową delią.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 7/58, s. 9
        „Pomyślałem: w Borowie w niewytłumaczony sposób giną cenne dzieła sztuki. Czyżby to ten fakt właśnie zapowiadała tajemnicza karteczka z napisem : „Potem Borów”? Czy w borowskich kradzieżach znowu macza swe palce Czarna Milady?” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 9/58, s. 11
        „Podczas kolacji pilnie obserwowaliśmy z Natanielem ręce wszystkich borowskich gości. Część z nich w ogóle nie nosiła zegarków, reszta zaś posiadała je, ale nie brakowało im szkiełka. Pozostałą możliwość, że ktoś, kto je zgubił, po prostu nie zabiera ze sobą zegarka. A może szkiełko pochodzi nie od ręcznego, lecz od kieszonkowego czasomierza? Jednym słowem: sprawa komplikuje się. (...) W obiedzie wziął udział oficer milicji, podobno przydzielony do nas już na stałe, to znaczy aż do chwili schwytania złodzieja. Na obiad z niezwykłą punktualnością zjawił się także malarz Borówko. Siadł obok oficera milicji i zupełnie nie zdradzał zaniepokojenia. Postanowiliśmy z Natanielem nie demaskować go od razu.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 11/58, s. 11
        „Oślepiony gniewem zderzyłem się w hallu na drugim piętrze z Panienką z Wydawnictwa. Wybiegłem nagle spoza załomu muru, wpadłem na nią tak mocno, że biedaczka aż straciła równowagę i o mało nie rozciągnęła się na podłodze. Na szczęście w porę uchwyciłęm rękami jej talię. - Och, panie Tomaszu! Jakże pan nieostrożny! - zawołała z wyrzutem.
        I tkwiła w mych ramionach przegięta do tyłu tak, jak ją złapałem; jej spiczaste piersi dotykały mojej.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 12/58, s. 11
        „Słyszałem szelest, jakby ktoś zdejmował z siebie jakąś odzież. Może będą mnie dusić ręcznikiem? - pomyślałem jeszcze.
        Potem zatrzeszczało łóżko, ciepłe nagie ciało wślizgnęło się pod kołdrę, kobiece ramiona objęły moją szyję.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 13/58, s. 11

        „(...) przy grającym radioodbiorniku piłem wódkę z Grzegorczykiem. Piliśmy ją bez zakąski, jak się to mówi »na chama«, z zamiarem upicia się do nieprzytomności, gdyż jak się nam wydawało, tylko ten stan mógł nas odgrodzić od niesamowitej atmosfery borowskiego pałacu.”
Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 15/58, s. 11
        „Spędziliśmy razem całe popołudnie aż do wieczora. (...) Migotanie rzeki niosło jej śmiech, gdy opowiadałem nasze przygody w Borowie, o zmroku płakała wraz ze mną u grobu Herakliusza, tuliłem ją i okrywałem płaszczem, bo dotkliwie kasał chłód ciągnący od rzeki. Później odprowadziła mnie aż do promu. Na pożegnanie długo kiwała ręką, a ja odpływałem wolno, wolno... aby powrócić następnego dnia.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 18/58, s. 11
        „(...) podałem Milady niewielką skrzyneczkę obitą żelaznymi zardzewiałymi obręczami. Wieczko zostało uchylone. Milady wyjęła ze skrzyneczki najpierw plik nieco zbutwiałych kartek pergaminowych, potem dwa złote pierścienie z dużymi rubinami. W skrzyni znajdował się jeszcze ciężki łańcuch na szyję, malutkie puzderko z pierścieniem, w który oprawiono szmaragd. - To... wszystko? - powiedziała zawiedziona. Była bliska płaczu.” Rys. Jerzy Nowosielski, 'Odgłosy', nr 22/58, s. 6

2005 © http://www.nienacki.art.pl

Masz uwagi? Napisz
Hosting: www.castlesofpoland.com
Zebrała: Agnieszka Szczepańska.
2005.10.12